Naszły mnie pewne refleksje po dzisiejszym locie jako pasażer z Lizbony do Warszawy… Niekoniecznie przypadną do gustu co niektórym osobom, nie mniej może części, której zapewne dotyczyć będzie ten wpis otworzy oczy. W pewnym momencie byłem przekonany o tym, że znajduję się w środku „Big Brothera” bądź jakiegoś innego programu przyrodniczego.
TAP Air Portugal to narodowe linie lotnicze Portugalii, odpowiednik polskiego LOTu. Wydaje się więc, że zakres cenowy biletów na tego typu linie, skutecznie odstraszy tych mniej ogarniętych pasażerów, którzy zawsze mają z czymś „problem” w w szczególności naszych rodaków uprawiających „polactwo”. Zjawisko to występuje kiedy nasi rodacy występują w większym stadzie (np pół samolotu Polaków, matematyka nie bierze jeńców…). Oto kilka przykładów z dzisiaj:
1) Komentator. Już stojąc w kolejce do samolotu w rękawie, mozemy poczuć się niczym słuchali byśmy radia. Każda czynność musi zostać skomentowana na głos. „Na dół schodzimy? tak, widze, że będziemy na dół schodzić. Pewnie autobus nas zabierze albo będziemy po schodach od razu wchodzić do samolotu.”
Nie drogi panie, będziemy wchodzić na dach terminalu i skakać na łeb do samolotu celując prosto w miejsce z karty pokładowej. Kto nie trafi ten nie leci.
2) Seat Fiesta. Samolot zaczął kołować juz, wszyscy siedzą spokojnie na swoich miejscach ale, ale nie ! jedna Pani musiała sobie w trakcie kołowania przypomnieć, że przecież obok niej jest miejsce! I bieeegnie pół pokładu zameldować „Arek Arek ! jest miejsce obok mnie! jak chcesz to sie przesiądź! no miejsce jest ! miejsce! chodź tu!”
Ja pi*****e trzeba było Arkowi fotel wyrwać, przynieść i pokazać, ze jest wolny! Nie jak jest zaraz po boardingu, nie nawet w trakcie tylko jak samolot kołuje!
3) Ignorante. Jesteśmy 2 minuty po starcie, wszyscy oczywiście siedzą na swoich miejscach tak jak powinni, ledwo załoga zaczęła rozpinać pasy (przypominam że wciąż jest sygnalizacja zapiąć pasy dla pasażerów a maszyna jest na etapie wstępnego wznoszenia dopiero), ale co tam! Już wstała jedna wyglądem przypominająca pewną polską, kontrowersyjną posłankę i pędakuje do kibla… Steward macha na nią ręką żeby usiadła, że sygnalizacja „zapiąć pasy” jest przecież uruchomiona ale nieeeeee. Teraz trzeba! bo ja mogę, bo ja mam w dupie zasady. „Siedźta wy – ja idę!”
Chwilę później załoga serwuje poczęstunek dla wszystkich pasażerów. Stoją trzy osoby z załogi na środku przejścia i rozdają jedzenie i picie, ale nieeee, wstaje jegomościu i idzie twardo do kibla. Pewnie! załoga magicznie odleci z wózkami, rzuci wszystko, ukłoni się i z uśmiechem na twarzy zaprosi i pokaże rękami w kierunku kibla bo TYY teraz musisz akurat do TEGO kibla się wybrać przecież, gdzie załoga stoi – jakby nie było drugiej toalety w drugą stronę!
Jeszcze widząc, że kompletnie nie da sie przecisnąć między 2 wózkami i 3 osobami, on prosi o przejście…
4) Czepialatwo. TAP serwuje skromnie ale miło i smacznie. Kobieta dwa rzędy przede mną, dostaje w ramach poczęstunku kanapkę. Myśli myśli myśli: ” A z czym jest ta kanapka?” , stewardesa odpowiada że z mięsem, ale to mało – „z jakim?” , ze srakim! Napisane jest ham – szynka k***a!!!
Myśli myśli myśli dalej… ale ona nie je szynki… Stewardesa grzecznie informuje, że ma tylko takie kanapki bo na tej trasie są tylko takie kanapki… a tamta dalej – że ona nie je szynki… Nie! Pewnie stewardesa pobiegnie na tył, wyciągnie pento salcesonu (bo przecież na każdy lot zabiera za sobą na zmianę z kaszanką) i nakroi Ci do kanapki !
5) Expert. Siedzi za mną wybitny ekspert z dziedziny lotnictwa. Człowiek posiadający wszystkie rozumy i wszelaką wiedzę związaną z samolotami. Zgodnie ze złotą, polską zasadą: „nie znam sie, to sie wypowiem”, wpaja swojej chyba żonie ogrom swej wiedzy, m.in. że jak odpadnie skrzydło w samolocie to bez problemu może on lecieć dalej (kurtyna), że są procedury na to.
Ludzie, wykażcie się zrozumieniem dla pracy załogi. Ktoś wymyślił zasady bezpieczeństwa na pokładzie nie po to, żebyście kozaczyli na pokładzie „haha a ja sobię pochodzę na seatbelt sign i co mi zrobicie” bo w ten sposób nie jesteście kozakami tylko zwyczajnymi burakami. Tak samo – załoga pracuje na pokładzie samolotu dla Was a nie za karę. Jeśli nie jest w stanie czegoś zrobić teraz bądź w ogóle to nie dlatego, że jest złośliwa jak część pasażerów sobie myśli , tylko naprawdę nie jest. Przeraża mnie i w*****a jednocześnie roszczeniowość niektórych Polaków na pokładzie. Lecą Ryanair przykładowo i wielkie zdziwienie, że nic za darmo nie ma! Dzbanie, za pół darmo miałeś bilet, coś za coś!